27.10.08
Fisz end czips
wracajac kiedys znad jeziora z nurkiem, zasmiewalismy sie z pewnego pomyslu, na ktory wpadlam mijajac setne auto z "ryba".. a usmiech to byl trudny, bo znieksztalcony przez opuchlizne po osie (niech ja szlag) ...az tu nagle i niespodziewanie....spotykam takie oto w naszym miescie, a w dodatku autem odjezdza jegomosc w srednim wieku...udalo mi sie go zatrzymac i zrobic fotko, a i pogaworzyc milo o mentalnosci naszych rodaczkow, niech im bedzie, ale od dzis z patelnia....:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz