cieplo. powietrze drzy. ani jednej chmurki na calym niebie. miasto tetni. kolorami, ludzmi, muzyka z otwartych okien samochodow. pachnie powietrze i mlode liscie klada poltranspatentny cien na chlodnych ulicach. rzeka przyodziala sie w leciwe matrony-pasazerskie statki, ktore pamietaja czasy mego dziecinstwa. czasy oranzady w woreczkach, chinskich sukienek i pachnacych papierkach po gumie donald.
a ja..
mam widok na poludnie
patrze.
czekam
i zal mi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz