30.11.08

fever






leze zlozona nie wiadomo jakim wirusem, juz trzeci dzien, 38 na osi, gardlo boli, czacha dymi...
oblozylam sie ksiazkami i gazetami, ktore wreszcie doczekaly sie swego, ale czytanie w pozycji lezacej, nie nalezy do najwygodniejszych. zamieniam baumana na szczygla a tego na bodora, bodor za smutny, nie, nie...nie dac sie dopasc smutkom... zapadam wiec w sen co chwila i jak pileczki pingpongowe odbite od sciany, wracaja do mnie obrazy z przeszlosci..
"wysokie obcasy, dlugie krawaty" na Probusa
to juz rok temu
o rok spoznione zdjecie, nigdy nie wyslane
dzis juz inny kontekst, tyle zdarzen, mysli od tamtego czasu
i uczuc